“Garbo” to jeden z najwybitniejszych podwójnych agentów brytyjskich służb specjalnych (MI5,MI6).
Jest II wojna światowa. Ten niepozorny Hiszpan pracując dla Brytyjczyków pozyskuje zaufanie niemieckich służb. I niby pracuje dla Niemców.
W swojej wyobraźni stworzył siatkę agentów rozsianych po całej Europie. Wymyślał miasta, miejsca, ludzi, życiorysy, nazwiska, adresy, fikcyjne naloty, zrzuty, raporty. Od czasu do czasu raporty były prawdziwe. Tak się umacniało zaufanie do tego co robi i co raportuje. Tych ludzi realnie…nie było. Ostatni meldunek trafił na biurko Hitlera. Brzmiał mniej więcej tak: Alianci wylądują w Calais, a nie w Normandii. I Hitler w to uwierzył. To był początek końca tej wojny.
“Garbo” był fenomenem. Ja nim nie jestem. Moim najeżonym kamieniami plecakiem -nie garbem- są doświadczenia w galeriach handlowych.
–To jest obóz pracy. Chore-mówią dwaj znani mi ochroniarze. Dlatego przywołuję Garba, bo opisuję fakty, zdarzenia, ludzi i ich życiorysy. Prawdziwe. Oni istnieją. Ich rodziny też, a opisywane zjawiska mają miejsce. Tak działa system. System retail.
Powołuję się na Garbo, bo Czytelnicy bloga przecierają oczy ze zdumienia. Mówią mi o tym, że to brzmi nieprawdopodobnie, że nie wiedzieli, nie przypuszczali… Przeprowadziłem już masę rozmów. Poświęcam wiele godzin na tę swoistą dokumentację. Swój raport przedstawimy w sejmie we wrześniu.
-Niech mnie Pan nie przekonuje. Przedstawimy ten problem-mówi mi jeden ze znanych posłów.
I nie jest to „Tumek”, ani nikt z tej ekipy (dla nie wtajemniczonych „Tumek” pojawił się na słynnych taśmach i pochodzi z „Pscyny”). Dziś się cieszą, niemal chwalą tym, że największy magazyn świata jest budowany w tym kraju.
Odstrzelająca dziczyznę głowa regionu mówi, że to jest „historyczne wydarzenie”. Nie wie, że to radość na krótką metę. Największy sklep na świecie w Stanach testuje roboty do magazynów, aby zastąpić ludzi. Żeby to jednak wiedzieć, trzeba cokolwiek czytać.
Wniosek: stowarzyszenie OSON i blog są po to, aby otwierać oczy, a nie zamazywać obrazu. Sprzedaż internetowa sukcesywnie wypiera tradycyjną. Witryny coraz częściej służą za wystawę. Klient szuka, ogląda. Czasami robi zdjęcie, a buty czy ciuchy kupuje w sieci.
system retail, informacje, dokumentacja, kraj