Bełchatów. Jestem w trasie. Niespełna 60 tysięczne miasto. Położone 50 km od Łodzi i 25 km od Piotrkowa Trybunalskiego. Trafiam tam przypadkowo. Przejazdem. Widzę ogromny budynek.
Wysiadam z samochodu.
-Co to jest?-pytam przechodnia.
-Galeria. Od trzech lat tu stoi. To jakaś pralnia kasy, ale wybudowanie tego jest jakąś enigmą. Zastanawiam się o co w tym chodzi. Stoi. I straszy.
Idę dalej.
Szukam ludzi w tej widmo-galerii. W budce strażniczej czuwa pan Stasiu.
-Chcę wynająć lokal.
Pan Stasiu kontaktuje się przez krótkofalówkę z kimś „wyżej”. Idziemy do biura.
Pani w biurze jakby zobaczyła ducha.
-Nie wiem. Nic nie wiem. Nie mam pojęcia kiedy zostanie galeria skończona i kiedy będziemy mieli ofertę.
-A jest dyrektor galerii-pytam.
-Nie. On rzadko tutaj zagląda.
Wychodzę z biura i zwiedzam galerię widmo.
Mam wrażenie jakby ktoś kiedyś coś tutaj robił.
Cicho, a z głośników nieśmiało nadaje radio.
Nagle przemyka człowiek-też jak widmo.
W retailowym żargonie „biznes nie wypalił”. Stoi to widmo prawie w centrum miasta. Miasta w której jest już jedna galeria.
Miasta, gdzie w centrum tętni życie. Sklep obok sklepu, usługi.
Ciekawe, czy ktoś tam podpisał umowę? To pierwszy polski death malls jeszcze „przed otwarciem” nastąpiło huczne zamknięcie.
Czy ktoś z retailerów o tym napisał? Jeden wielki pustostan. Tajemnica handlowa.
wniosek: przed podpisaniem umowy w galerii handlowej pamiętaj, że nie koniecznie dany budynek powstanie. Jeśli „łapanka nie wypali” czy inwestor się przeliczy-nic z tego nie będzie.
Galeria Bawełnianka ma stronę w internecie, której „życie” zatrzymało się w sieci- trzy lata temu.
Właściciel był w latach 90. na liście setki najbogatszych Polaków. Wsławił się przejmowaniem dobrze prosperujących zakładów włokienniczych w Łodzi i kładzeniem ich na łopatki. Być może dziś-robi na drutach.