Mechanizm oszustw jest w swojej prostocie banalny, a brak regulacji prawnych doprowadza ludzi do ruiny. Zarówno galernicy jak i franczyzobiorcy to ludzie doprowadzeni do wykluczenia społecznego. Koncerny płacą nie tylko łapówki, ale wydają krocie na teksty natywne – sponsorowane – mające na celu pozyskanie inwestorów. „Dziennikarze” ekonomiczni piszą, bo muszą pisać, żeby mieć na chleb, że taki czy inny „brand” jest sprawdzony, wiarygodny i działa. Nie ponoszą za te teksty żadnej odpowiedzialności – najczęściej nigdy nie prowadzili własnej firmy i piszą nie mając pojęcia o czym piszą. Ta swoista „edukacja” dotyczy też państwowych i prywatnych uczelni wyższych, gdzie „kształci się” rzekomo z przedsiębiorczości i ekonomii. Komunały są powielane, powtarzane i w ten sposób generuje się kolejnych potencjalnych „inwestorów” wbijając im do głów informacje nierzetelne, niesprawdzone i niewiarygodne.